Dzień 8
TYDZIEŃ 2
PRZYMIERZE – RELACJA MIĘDZY MAŁŻONKAMI
„Oby się tak zespolili w jedno…” (J 17,23).
DZIEŃ 1:
CHRZEST – DOŚWIADCZENIE BYCIA PRZYJĘTYM Z MIŁOŚCIĄ
„Ja… biorę sobie Ciebie…” Przyjąć siebie z miłością – takimi, jakimi jesteśmy
ROZWAŻANIE DNIA
Ja biorę ciebie za żonę. Ja biorę ciebie za męża. „Biorę” to znaczy w tym przypadku: „Przyjmuję cię z miłością”.
W sakramencie chrztu to ja jestem przyjęty lub przyjęta z miłością takim czy taką jaką jestem. W sakramencie małżeństwa to ja przyjmuję z miłością drugą osobę. Dlatego nie da się żyć w pełni łaską sakramentu małżeństwa, nie żyjąc w pełni łaską sakramentu chrztu.
Jeśli najpierw nie wejdę w doświadczenie chrztu, czyli w doświadczenie bycia przyjętym i kochanym w sposób pełny i bezwarunkowy, to nie będę mieć fundamentu, aby to doświadczenie dać mojemu współmałżonkowi czy mojej współmałżonce. Wszystko to, co wyraża postawę przyjęcia drugiego człowieka, można zawrzeć w pojęciu „bycia przyjacielem”.
Angielski pisarz Elbert Green Hubbardpisze: „Przyjacielem jest ten, kto wie wszystko o tobie i nie przestaje cię kochać”[1]. Najlepsze, co możesz zrobić jako mąż, to stać się przyjacielem swojej żony. Najlepsze, co możesz zrobić jako żona, to stać się przyjaciółką swojego męża. Zależność jest prosta. Nie mamy nic z samych siebie, więc możemy dać drugiemu tylko to, co najpierw sami przyjmiemy od Boga.
Co więc mam zrobić, aby stać się przyjacielem mojej żony czy przyjaciółką mojego męża?
Uwierzyć w to, że Bóg jest twoim przyjacielem i pozwolić sobie doświadczać tej przyjaźni w konkretnych sytuacjach dnia – poprzez wiarę, modlitwę i ufność.
Adam i Ewa zwątpili w to, że Bóg jest ich Przyjacielem. Ukryli się. Owocem braku przyjaźni jest ukrywanie się. Zakładanie masek. Tworzenie fasady.
Budowa skorupy wokół serca. Brak wzajemnej szczerości. Zamknięcie w sobie.
ŚWIATŁO SŁOWA BOŻEGO
W Ewangelii Jezus mówi do nas:
„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34). Mamy kochać tak, jak Jezus. Jest to możliwe tylko w jednym przypadku: kiedy Jezus miłuje w nas i poprzez nas drugą osobę.
Ta prawda jest zawarta również w słowach o krzewie winnym:
„Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).
Aby przynosić owoc obfity, trzeba trwać w Jezusie. Trzeba być podłączonym do Źródła.
Jest to możliwe dzięki wierze. Wiara jest tym, co aktywuje miłość Jezusa w nas.
Doświadczył tego święty Paweł, który opisał to w bardzo dobitnych słowach: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2,20).
Świadomość tego, że wszelka miłość odchodzi od Boga miał także św. Jan Chrzciciel, z którego ust padły słowa: „Potrzeba, aby On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30).
Świadomość tego, że wszelka miłość odchodzi od Boga miał także św. Jan Chrzciciel, z którego ust padły słowa: „Potrzeba, aby On wzrastał, a ja się umniejszał” (J 3,30).
Te słowa może wypowiedzieć do siebie każdy i każda z nas. Potrzebujemy cały czas wracać do świadomości pierwszeństwa łaski Bożej. Przypomina nam o tym Słowo Boże:
„To Bóg jest w was sprawcą i chcenia, i działania zgodnie z [Jego] wolą” (Flp 2,13). „Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością” (1 J,4,8).
Bóg jest miłością. Na tyle, na ile pozwolisz Bogu żyć w sobie, na tyle będziesz kochać.
Na tyle, na ile będziesz żyć w łasce uświęcającej, na tyle będziesz kochać. Na tyle, na ile będziesz wierzyć, na tyle będziesz kochać.
LEKTURA DUCHOWA
Z KSIĄŻKI KS. TADEUSZA DAJCZERA ROZWAŻANIA O WIERZE
(…) miłość chrześcijańska jest miłością Chrystusa w nas. On jest naszą Drogą, Prawdą i Życiem. Jest tym, który myśli, modli się, żyje w nas i kocha w nas swoją miłością. Od stopnia wiary, pozwalającej ci uczestniczyć w życiu Boga, zależy stopień twojej miłości. (…)
Z tej prawdy, że to Chrystus kocha w nas drugiego człowieka, wynika, że nie można kochać człowieka, nie kochając Boga. Przecież sam nie potrafisz kochać. To Chrystus w tobie kocha. Kochając Chrystusa i otwierając się na Niego, otwierając się na zstępowanie ku tobie tej Boskiej agape, pozwalasz Mu kochać siebie, a przez siebie innych. Twoje otwieranie się na to zstępowanie Chrystusa ku tobie, czy to w sakramentach świętych, czy w modlitwie, pozwala ci kochać innych. Na ile przyjmujesz Chrystusa, na ile pozwalasz Mu ogarnąć się sobą, na tyle możesz Go udzielać innym. Kochać drugiego człowieka to udzielać mu Chrystusa. Nie można udzielać tego, czego się nie ma. Im bardziej kochasz Boga i przyjmujesz Go w tej miłości, pozwalając Mu w sobie żyć i działać, tym bardziej jesteś zdolny miłować innych. (…)
Na tyle kochasz męża, syna, córkę, rodziców, osoby bliskie czy dalsze, na ile sam nawracasz się ku Bogu, na ile dążysz do świętości i pozwalasz, byś już nie ty żył, ale by żył w tobie Chrystus[2].
PYTANIA DO DIALOGU MAŁŻEŃSKIEGO
Drodzy małżonkowie, chcemy zaproponować Wam przeprowadzenie krótkiego dialogu małżeńskiego. Znajdźcie czas, by w dobrych dla obojga warunkach porozmawiać. Bardzo ważne jest, by w czasie rozmowy nie było w Was negatywnych emocji. Lepiej nie podchodzić do dialogu, kiedy jest w nas złość, gniew, brak przebaczenia. Ma być to przestrzeń spotkania małżeńskiego, w którym lepiej (albo na nowo) poznajemy siebie nawzajem, zadając sobie zaproponowane przez nas pytania. Jeśli rozmowa okazałaby się zbyt trudna – odpowiedzi zapiszcie na kartkach, które następnie wzajemnie sobie przekażecie. Pamiętajcie, że zaproponowany dialog ma być przestrzenią miłości i prawdy (jednocześnie!) – jak najczęściej starajcie się mówić o swojej perspektywie i nie oceniać osoby, a co najwyżej jedynie czyny. Dobrego czasu!
Pytanie 1: Gdzie (w jakich przestrzeniach mojego życia) nie czuję się przyjęty(-a), akceptowany(-a), kochany(-a) przez współmałżonka?
Pytanie 2: Które z moich cech charakteru czynią mnie trudnym(-ą) do kochania?
Pytanie 3: Co i dlaczego jest mi trudno przyjąć we współmałżonku(-ce)?
ZADANIE DNIA
Napisz na kartce cztery najważniejsze cechy twojego współmałżonka. Za co go cenisz, co jest w nim tak wyjątkowego. Zostaw tą karteczkę przy łóżku.
REFLEKSJE I ŚWIADECTWA MAŁŻONKÓW
Mateusz
Mogę powiedzieć, że moja żona jest moją najlepszą przyjaciółką. Nie mamy przed sobą żadnych tajemnic. Rozmawiamy o wszystkim. Umiemy mówić sobie też to, co jest trudne. Nie obrażamy się na siebie, kiedy mówimy sobie trudne rzeczy. Przyjmujemy to jako mówienie z miłością tego, co ma mi pomóc w pracy nad sobą. Jestem świadomy, że taka szczerość jest możliwa dzięki temu, że żyjemy w prawdzie przed Bogiem, że wielokrotnie odkrywaliśmy i uznawaliśmy swoją słabość przed Bogiem, doświadczając Jego miłości.
Doświadczenie Boga, który kocha mnie pomimo moich słabości, uzdalnia mnie do tego, abym stawał przed moją żoną w całej prawdzie. Wielką łaską jest to, że stając w prawdzie przed żoną, doświadczam, że ona mnie przyjmuje i kocha ze wszystkimi moimi słabościami.
Łukasz i Agnieszka Czechyrowie
Łukasz: Każdy, kto żyje w związku małżeńskim, wie, że sytuacja nie jest najprostsza. Najprostsza nie jest z conajmniej dwóch względów, choć zapewne jest ich jakiś miliard. Po pierwsze kobieta i mężczyzna są zupełnie różni, inaczej reagują, inaczej mają zbudowane serce, a po drugie każdy z nas ma cały swój unikalny pakiet doświadczeń. Agnieszka ma swój, ja mam swój. Każdy ma swój pakiet grzechów, wad, zranień, trudnych doświadczeń z przeszłości. I teraz pod jednym dachem spotyka się małżeństwo takiej Agnieszki i takiego Łukasza w obecności Pana Jezusa, który jest w naszym sakramencie i działa. Jak żyć razem i się nie pozabijać? 🙂 Jest nawet, z tego co kojarzę, książka z takim właśnie tytułem.
Agnieszka: To jest pytanie do mnie? Jak się nie pozabijać? Ja wiem, ale nie wymyśliłam tego sama. Pisał o tym m. in. Wilfrid Stinissen. Chodzi o akceptację drugiego człowieka. W małżeństwie jest do tego niesamowita przestrzeń. Każdy człowiek tęskni za tym, żeby móc się pokazać przed współmałżonkiem w całości, czyli we wszystkich swoich blaskach, ale też we wszystkich swoich cieniach. I jest w każdym z nas pragnienie, aby być przyjętym takim, jakim się jest: z blaskami i cieniami. Pragniemy być kochani w całości. A co się dzieje, jeśli nie doświadczamy tego, że jesteśmy przyjęci i akceptowani? Wtedy zaczynamy udawać. Zaczynamy odgrywać role. Nie jesteśmy sobą.
Łukasz: Niepotrzebnie zaczynamy wtedy tworzyć nieprawdziwą relację. Ty trochę udajesz, ja trochę udaję, bo tego prawdziwego oblicza moja małżonka / mój mąż nie przyjmie i nie zaakceptuje.
Agnieszka: W takiej sytuacji nie możemy być przyjaciółmi. To po pierwsze. Po drugie nie powiedzieliśmy jeszcze, że tylko zaakceptowanie siebie i przyjęcie tego, co trudne, pozwala na to, aby problem, który nosimy w sobie, wyszedł na światło dzienne. Tylko wtedy, kiedy uznamy i nazwiemy problem, mamy szansę coś zmienić i dojść do konkretnych rozwiązań.
Łukasz: Chodzi więc o to, żebym kochał Agnieszkę, a nie moje wyobrażenie o Agnieszce. Jesteśmy zupełnie różni i tylko przyjęcie drugiej strony w pełni, tak, jak Bóg mnie akceptuje, daje przepis na szczęśliwe małżeństwo. Jeśli biorę żonę całą, to i kocham ją całą do końca, zawsze. Tak nam dopomóż Panie Boże Wszechmogący! 🙂
Konrad i Iga
Często nam się wydaje, że superromantyczne wyjazdy muszą być kilka razy do roku, a tak naprawdę chodzi o takie drobne codzienne gesty. Razem z mężem praktykujemy drobne miłe karteczki, które zostawiamy sobie w domu. Kiedyś wycinałam z szynki i sera serduszka. Teraz nie mam na to zbytnio czasu, ale na zapiekankach czasem są serduszka z ketchupu. I to są te drobne oznaki miłości, które mówią: „Skarbie, jestem przy tobie. Chcę się starać o nasze małżeństwo. Chcę, żebyśmy byli silnym małżeństwem”. Myślę, że warto zadać sobie w sercu pytanie, czy chcemy być takim małżeństwem, które daje świadectwo Chrystusowi? Czy jesteśmy świadomi, że jako małżonkowie jesteśmy powołani do tego, aby dawać świadectwo miłości Boga? Czy wierzymy, że nie jesteśmy sami, ale jest z nami Chrystus? Zdajemy sobie sprawę, że przed nami jeszcze długa droga do świętości, ale wiemy, że wybraliśmy się na całe życie i o tę miłość i szczęście chcemy walczyć.
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE
Oto kilka propozycji prostych duchowych praktyk:
– na początek zadaj sobie szczerze kilka pytań, które pomogą Ci stanąć w prawdzie i uświadomić sobie na ile czerpiesz ze Źródła Miłości. Czy wierzę w osobistą, żywą i realną miłość Boga do mnie? Czy doświadczam tego, że Bóg mnie przyjmuje z miłością? Czy żyję w łasce uświęcającej? Czy karmię się regularnie i często Eucharystią?
– wykorzystaj konkretne, codzienne sytuacje, aby okazać swojemu współmałżonkowi (współmałżonce) to, że przyjmujesz go z miłością.
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Modlitwa męża za żonę
Boże Ojcze, spraw, aby moja żona mogła zawsze doświadczać przeze mnie Twojej miłości. Pomóż mi sprawić, aby mogła czuć się przeze mnie przyjęta i akceptowana.
Daj mi codziennie doświadczać Twojej miłości, abym mógł dawać doświadczenie miłości mojej żonie. Spraw, abym miał odwagę każdego dnia umniejszać siebie – aby Jezus mógł we mnie wzrastać.
Razem: Prosimy Cię jako małżeństwo, aby przez moc łączącego nas sakramentu Jezus żył w nas i kochał przez nas. Amen.
Modlitwa żony za męża
Boże Ojcze, spraw, aby mój mąż mógł zawsze doświadczać przeze mnie Twojej miłości. Pomóż mi sprawić, aby mógł czuć się przeze mnie przyjęty i akceptowany.
Daj mi codziennie doświadczać Twojej miłości, abym mogła dawać doświadczenie miłości mojemu mężowi. Spraw, abym miała odwagę każdego dnia umniejszać siebie – aby Jezus mógł we mnie wzrastać.
Razem: Prosimy Cię jako małżeństwo, aby przez moc łączącego nas sakramentu, Jezus żył w nas i kochał przez nas. Amen.
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13,34).