Dzień 19
TYDZIEŃ 3
POWOŁANI DO OJCOSTWA I MACIERZYŃSTWA
„Oby się tak zespolili w jedno…” (J 17,23).
DZIEŃ 5
ODDANIE MARYI DZIECI ORAZ CAŁEJ RODZINY. KRÓLOWA RODZIN.
ROZWAŻANIE DNIA
Prorocze światło z Fatimy
W roku swojej śmierci siostra Łucja napisała list do kardynała Caffarry. Pojawiły się w nim takie oto słowa: „Ostateczna bitwa pomiędzy Bogiem i szatanem zostanie stoczona o małżeństwo i rodzinę. Nie lękaj się jednak, gdyż każdy, kto działa na rzecz świętości małżeństwa i rodziny spotka się z przeciwnościami i będzie go się zwalczać, właśnie dlatego, że jest to kwestia decydująca”. Kończąc, siostra Łucja napisała: „Matka Boża jednak już zmiażdżyła szatanowi głowę”[1].
Decydująca walka między Bogiem a szatanem zostanie stoczona o małżeństwo i rodzinę. Trzeba by tutaj dodać: o każde małżeństwo i o każdą rodzinę, a więc także o nasze małżeństwo i o naszą rodzinę.
Te słowa o decydującej walce trzeba nam odczytać w świetle słów, które w Fatimie wypowiada sama Maryja: „Na koniec Moje Niepokalane Serce zatryumfuje”[2].
W walce o małżeństwo i rodzinę zwycięży Niepokalane Serce Maryi
Dlatego właśnie czymś kluczowym, fundamentalnym i decydującym jest poświęcenie Niepokalanemu Sercu Maryi siebie, swojego małżeństwa i swojej rodziny. Tak to odczytał Kościół Święty, który przez kolejnych papieży XX i XXI wieku poświęcał świat Niepokalanemu Sercu Maryi. Papież na mocy danej mu władzy poświęca świat, a my na mocy sakramentu i władzy rodzicielskiej możemy poświęcić Maryi nasze małżeństwo oraz naszą rodzinę.
Tak to odczytał także ksiądz Franciszek Blachnicki – wielki apostoł małżeństw i rodzin, który w Liście z Fatimy pisał: „Skoro Polska znalazła się w samym centrum tej walki, której przewodzi Niepokalane Serce Maryi, musimy dziś szczególnie, my – Polacy, wsłuchać się w orędzie Fatimy. […] Znając prawdę i wiedząc, z jaką siłą musimy walczyć, oddajmy się Niepokalanej, aby uczestniczyć w Jej mocy i zwycięstwie! W tym oddaniu się możemy przezwyciężyć lęk i znaleźć ufność. Oddając się Niepokalanej, uczestniczymy w rzeczywistości odkupienia już dokonanego przez Chrystusa. Stańmy się narzędziem Niepokalanej i Jej rycerstwem, jak uczył nas św. Maksymilian Kolbe”[3].
Tak to rozumiał również św. Jan Paweł II, który w liście do biskupa Fatimy z 1997 roku w 80. rocznicę objawień zawarł następujące słowa:
„Zanim zmrok zapadnie nad naszą historią, Bóg odrzucony i odepchnięty przez człowieka, przygotowuje mu schronienie.
Tak, jak uczynił na Kalwarii, tak i teraz zawierza ludzkość Maryi, swojej i naszej Matce”[4].
Dwa lata później, w Fatimie Jan Paweł II mówił o poświęceniu Niepokalanemu Sercu Maryi:
„Akt ten oznacza poświęcenie świata Temu, który jest nieskończoną świętością. Świętość ta oznacza odkupienie, oznacza miłość potężniejszą od zła.
Żaden «grzech świata» nie zdoła zwyciężyć tej Miłości. Akt ten został ponowiony raz jeszcze. Wezwanie Maryi nie jest jednorazowe. Jej apel musi być podejmowany z pokolenia na pokolenie, zgodnie z coraz nowymi «znakami czasu». Trzeba do niego nieustannie powracać. Trzeba go podejmować wciąż na nowo” (Homilia św. Jana Pawła II, 13 maja 1982 roku, Fatima).
Takie samo rozeznanie miał błogosławiony Prymas Stefan Wyszyński, który na kilkanaście dni przed swoją śmiercią mówił: „Przyjdą nowe czasy, wymagają nowych mocy, nowych świateł. Bóg je da w swoim czasie. Pamiętajcie, że tak jak kardynał Hlond tak i ja wszystko zawierzyłem Matce Najświętszej i wiem, że nie będzie słabsza w Polsce, choćby ludzie się zmieniali”[5].
Królowa Rodzin
W 1995 roku na świecie trwał Międzynarodowy Rok Rodziny. W tym czasie z różnych stron świata napływały do Stolicy Apostolskiej prośby, aby nadać Maryi tytuł: „Królowej Rodzin”. 31 grudnia tegoż roku, w święto Świętej Rodziny, z polecenia Jana Pawła II, tytuł „Królowa Rodzin” został wprowadzony do Litanii Loretańskiej. Była to inicjatywa licznych rodzin, które doświadczyły potężnej opieki Maryi.
Co możemy uczynić, aby Maryja była rzeczywiście Królową naszej rodziny?
Pierwszym, co mogę zrobić, jest poświęcenie mojej rodziny Niepokalanemu Sercu Maryi. Jest to zaproszenie do tego, aby Maryja „zamieszkała” w naszym domu.
Kluczowe jest wypełnienie w rodzinach najczęstszego i podstawowego wezwania Matki Bożej – do codziennej, rodzinnej modlitwy różańcowej.
Taka modlitwa to rodzinny wieczernik z Maryją, podczas którego w obecności naszej Niebieskiej Mamy przyzywamy Ducha Świętego, rozważamy Ewangelię Jezusa oraz wstawiamy się za naszymi braćmi i siostrami. Codzienny, różańcowy wieczernik z Maryją to potężny środek ocalenia na trudne czasy, w których żyjemy. Różaniec rodzinny jest naszą Arką Ocalenia.
Z tej modlitwy zrodzą się te same owoce i ta sama Miłość, która panowała w domu Świętej Rodziny w Nazarecie.
LEKTURA DUCHOWA
Z NAUCZANIA SŁUGI BOŻEGO, KS. ALEKSANDRA WOŹNEGO
To, co powiem, jest rzeczą bardzo ważną, lecz trudno nam to często zrozumieć…
Miłość jest najważniejszą cnotą. Człowieka można kochać prawdziwie tylko przez Boga. Tak jest naprawdę.
Od kogo może grozić twemu dziecku – obojętnie czy ma rok, 5 lub 19 lat albo jeszcze się nie narodziło – największe niebezpieczeństwo? Od ciebie jako matki. Jeśli ktoś obcy będzie twe dziecko namawiał do złego, to dziecko może się oprzeć. Jeśli zły duch będzie je kusił, to choć raz i drugi upadnie, ale potem się dźwignie. Lecz jeśli to będzie pokusa od ciebie, trudno mu będzie uwierzyć, że namawiasz do złego i pójdzie za tym…
Kiedy takie niebezpieczeństwo grozi dziecku z twojej strony? Jeśli więcej niż swoje dziecko będziesz kochała siebie. Jeśli nie będziesz umiała obchodzić się z duszą twego dziecka, możesz je tak wypaczyć, wyrządzić dziecku taką krzywdę, że nie będziesz już w stanie jej naprawić. (…)
Twoje zaślepienie pochodzi z miłości własnej. Powinnaś się koniecznie wyrzec siebie. Pan Bóg dał ci prawo do dziecka, ale ty sama możesz ze swoich praw zrobić najgorszy użytek. Pozory mogą być inne, ale na dnie duszy będziesz miała siebie na myśli. Choć masz do twego dziecka prawo, chciej z niego dobrowolnie zrezygnować. Oddaj twe dziecko Matce Bożej i proś, aby Ona oddała je Panu Jezusowi. Może ty już wypaczyłaś charakter twego dziecka, ale Ona to zmieni i takie już „naprawione”, wychowane, „umyte i uczesane”, odda Panu Jezusowi.
Nieraz spotkałem w życiu takie dusze, które były nieskalane miłością własną. Domyślałem się słusznie, że były one przez swe matki już w łonie oddane Matce Bożej. Bo ziemska matka tak swego dziecka wychować nie potrafi.
Gdy oddasz swe dziecko Matce Bożej, nie ma niebezpieczeństwa, że będziesz kochać nie je, lecz siebie. Jeśli oddasz prawdziwie swe dziecko Matce Bożej, pozostaną ci obowiązki, ale nie prawa… Nie lubisz, jak ktoś obcy wtrąca się do twego dziecka. Gdy mu ktoś zwróci uwagę, to się obrażasz. To jest miłość własna. Teraz masz się do swego dziecka odnosić tak, jak do dziecka nie twojego, tylko do dziecka Najświętszej Maryi Panny: z pieczołowitością i uszanowaniem. Przedtem zdawało ci się, że przed nikim nie odpowiadasz za swoje dziecko. Teraz wiesz, że odpowiadasz przed Matką Bożą.
O ile dziecko jest już na tyle rozumne, powiedz mu to jasno i otwarcie, że jego Matką jest teraz Matka Boża. To będzie dla twego dziecka wielkim przeżyciem, gdy je zaprowadzisz przed ołtarz i powiesz mu to szczerze. Powtarzaj mu to często…
Jeśli zaczniesz wprowadzać to w życie, przekonasz się sama, zadziwisz. Będziesz widziała u dziecka wielkie zmiany, choć może zechce ono je przed tobą ukryć. Tym większe będzie twoje zwycięstwo… Przekonasz się, że Matka Boża wszystko może. Także to, czego ty byś nie potrafiła. Zrozumiesz, oddając je Matce Bożej, że okazałaś swemu dziecku największą miłość i kiedyś ze spokojem będziesz mogła zamknąć oczy w przekonaniu, że dzieci twe nie są sierotami, ale mają Matkę…
Wiem, jak trudno się przełamać i tak prawdziwie oddać swe dziecko na własność Matce Bożej. Chciałbym ci w tym pomóc, wykazując jak wielkie dobra wynikają z tego dla twego dziecka. Drugiego takiego dziecka, jakim jest twoje, nie ma na świecie i nie będzie do końca świata. „Ona myśli, że takiego dziecka jak jej nie ma na świecie” – mówią ludzie przeczulonym matkom. Ale to jest prawda! Jak nie ma dwóch równych listków na drzewie, dwóch równych ludzi na ziemi ani w niebie, tak nie ma dwojga równych dzieci. Wcale nie jesteś w błędzie, kiedy mówisz, że drugiego takiego dziecka jak twoje nie ma, nie było i nie będzie. Oczywiście nie możesz tego przypisywać sobie. Tylko Pan Bóg jest zdolny do tak indywidualnego traktowania ludzi.
Matka chce swoje dziecko tak ociosać, jak sobie wymarzyła i wymyśliła na wzór jakiegoś innego dziecka, a tymczasem Bóg chciał inaczej. Ty sama masz przecież umysł i serce ograniczone. Gdy swoje dziecko oddasz zupełnie pod wpływ Matki Najświętszej, możesz być pewna, że będzie ono wychowane i potraktowane zupełnie indywidualnie, będzie jedno na całym świecie. (…)
Nie podejmuj się wychowywać dziecka sama, bo możesz pozbawić dziecko tego, co jest u niego piękne. Przecież nie możesz umieć wszystkiego, co do wychowania jest potrzebne. Nawet gdybyś była profesorem psychologii, jeszcze nie wiedziałabyś wszystkiego i nie mogłabyś wziąć na siebie całej odpowiedzialności. Najlepiej więc zrobisz, gdy oddasz swe dziecko na wychowanie Matce Bożej. Wtedy Ona, zostawiając ci to dziecko, będzie dbała o to, byś ty jak najlepiej to Jej dziecko wychowała. Ona ma na to najróżnorodniejsze sposoby: może ci dać dobrą książkę do ręki, więcej cierpliwości, podsunie dobre myśli… Ile znajdzie środków, abyś ty umiała coraz lepiej to Jej dziecko wychować!… Otrzymasz na pewno natchnienie i będziesz wiedziała, co i jak zrobić.
Wychowanie człowieka to coś bardzo delikatnego. Chodzi o to, by nie stosować do wszystkiego jednakowych, szablonowych metod, form wychowawczych. Każde dziecko ma inny temperament, inny sposób reagowania i podejścia do ludzi – a matka nie uwzględnia w wychowaniu jego indywidualności, stosuje przymus. Tymczasem tak jak słabo rośnie trawa przyciśnięta cegłą, tak samo wypacza się charakter dziecka pod przymusem. (…)
Największe niebezpieczeństwo ze strony matki grozi dziecku przez to, że chce ona mu narzucać swoją własną wolę. A dziecko buntuje się, zwłaszcza gdy dorasta, gdyż ma też swoje pragnienia i nie lubi przymusu. Gdy oddasz Matce Najświętszej swoje dziecko – jest ono prawie zabezpieczone przed twoim przymusem.
Nie myśl, że to wychowanie przez Matkę Najświętszą będzie zbyt łagodne. Ty byś już nieraz powiedziała: „A zrób, jak chcesz!” Tymczasem Matka Najświętsza powie ci wtedy: „Nie możesz tak mówić. Nie wolno ci ustąpić. Ja cię tu postawiłam na straży”.
Jeżeli dziecko będzie czuło, że za tobą stoi Matka Najświętsza, nie będzie się buntować. Tak że twoja powaga wcale na tym nie straci, ale przeciwnie – zyska.
Chciałbym ci powiedzieć o takiej matce, której proces beatyfikacyjny już się rozpoczął. To matka św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Kiedy umierała, zostawiła Tereskę w wieku pięciu lat. Zdawało się: biedna sierota bez matki. Ale przez to, że matka oddała Bogu wszystkie dzieci, z nieba dobrze wychowała swoje dziecko (Rodzice św. Teresy Ludwik i Maria Azelia Martin zostali kanonizowani).
Czy ty możesz zagwarantować swemu dziecku, że zdążysz je wychować? Że nie umrzesz wcześniej, nim je wychowasz? Jeśli dasz Matce Bożej swobodną rękę w wychowaniu twego dziecka, to masz i możesz liczyć, że jak ciebie nie stanie, Ona sama dziecko ci wychowa i sprawi, że kiedyś razem z nim będziesz mogła chwalić Boga[6].
PYTANIA DO OSOBISTEJ REFLEKSJI
- Czy poświęciliście już waszą rodzinę Niepokalanemu Sercu Maryi? Czy odnawiacie ten akt co roku?
- Czy zawierzyliście swoje dzieci opiece Maryi?
- Czy kochasz Maryję? W jaki sposób uczycie dzieci miłości do Matki Bożej?
Jeśli chcesz – zanotuj swoje odpowiedzi w swoim rekolekcyjnym dzienniku.
ZADANIE DNIA
Jedną z najczęstszych i najważniejszych próśb Maryi jest codzienne odmawianie w rodzinach różańca. Być może te rekolekcje i ten dzień są dobrym momentem, aby w Waszej rodzinie podjąć praktykę codziennej, wspólnej modlitwy różańcowej. Możecie zacząć od jednej dziesiątki różańca i jeśli będziecie się czuć na siłach, stopniowo dojść do całego różańca.
To będzie Wasz Rodzinny Wieczernik z Maryją.
REFLEKSJE I ŚWIADECTWA MAŁŻONKÓW
Mateusz
Doświadczenie oddania Maryi wyniosłem z domu. Z przylgnięcia do Maryi moich rodziców, którzy codziennie modlili się na różańcu o świętość swojego małżeństwa oraz o świętość swoich dzieci. Można powiedzieć, że to doświadczenie modlitwy rodziców mnie ocaliło, kiedy w pewnym momencie mojej historii moje życie było zagrożone. Powtarzałem wtedy słowa: „Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej”. Na nic innego nie miałem siły. Miałem poczucie, że już nie ma dla mnie nadziei. Że to koniec mojego życia. Ta modlitwa mnie wtedy ocaliła. Wierzę, że to Matka Boża wyprosiła mi wtedy łaskę życia.
Myślę, że także dzięki temu doświadczeniu – sam będąc rodzicem już u początku życia naszych dzieci – oddałem razem z żoną nasze córki Maryi. Z kolei 8 grudnia 2020 roku obie nasze córki osobiście oddały się Matce Bożej.
Irek i Lidia
Skąd się wziął pomysł, aby oddać dzieci Matce Bożej? Wcześniej tego nie rozumieliśmy. Wydawało nam się że oddanie jest aktem woli i stąd wymaga bycia osobą dorosłą. W trakcie przygotowania dzieci do wczesnej, pierwszej Komunii Świętej otrzymaliśmy rozważania księdza Aleksandra Woźnego pt: Oddaj swoje dziecko Matce Bożej. Zrozumieliśmy, że oddając dzieci Maryi, oddajemy je w najlepsze ręce i że Maryja najpełniej przygotuje nasze dzieci do przyjęcia Jej Syna. Uśmiechaliśmy się, kiedy dzieci nas pytały: „Dlaczego nas oddajecie? To już nie będziemy z wami?”. Wytłumaczyliśmy dzieciom, że oddanie Maryi oznacza zaufanie w Jej pomoc i opiekę oraz zaproszenie do naszych relacji, a nie polega na tym, że przestajemy być rodzicami. Mało tego – dzięki oddaniu dzieci Matce Bożej mamy jako rodzice najlepsze możliwe wsparcie.
Marta, żona Krzysztofa
Mieliśmy taką sytuację w swoim życiu, że bardzo chcieliśmy wyjechać na zimowe wakacje, a nie mieliśmy pieniędzy. Długo o tym rozmawialiśmy, też przy dzieciach, nie ukrywając niczego i tłumacząc im naszą sytuację. Pewnego wieczoru weszłam do pokoju naszego pięcioletniego wtedy syna pierworodnego i znalazłam na jego biurku list treści: „Maryjo, bardzo chcę wyjechać w góry z rodzicami. Pomóż nam, proszę. Czekam na odpowiedź”. Nie wiem, co bardziej mnie zszokowało: jego pomysł, czy fakt, jak Maryja może mu odpisać? Po swojemu zaczęłam już kombinować, że może coś sama napiszę, podrzucę… Zostawiłam to jednak Maryi. Odmawialiśmy codziennie nowennę w tej intencji. Zaufałam, jak mój syn. Spięliśmy się finansowo i zarezerwowaliśmy wyjazd na cztery dni. Rankiem w dniu wyjazdu w skrzynce na listy znaleźliśmy kopertę z napisem: na ferie dla rodziny Wawrzyniak i …500 zł…
JAK TO W PRAKTYCE PRZEŁOŻYĆ NA CODZIENNOŚĆ: ĆWICZENIA DUCHOWE
Oto propozycje prostych duchowych praktyk:
– oprócz wypowiedzenia przed Maryją aktu zawierzenia i oddania Jej naszego dziecka, warto w różnych, a zwłaszcza w trudnych chwilach zwracać się do Maryi z prośbą o pomoc. Na przykład w takich słowach: „Maryjo, ja nie wiem jak postąpić, co mojemu dziecku doradzić, ale Ty wiesz. Pomóż mi, proszę. Ześlij rozwiązanie”;
– ucz i przyzwyczajaj swoje dzieci, by kierowały do Maryi słowa wyrażające zaufanie oraz zawierzały Jej swoje sprawy, nawet najbłahsze. Mów dzieciom, że mają Mamę Maryję. Rozmawiaj z nimi o tym;
– spróbujcie rodzinnie każdego dnia znaleźć czas na bycie razem, całą rodziną – wspólną zabawę, rozmowę, spacer. Nawet jeśli ten czas wydaje się banalny, zmarnowany czy nie tak wartościowy jak zakładaliście – trwajcie w nim. To przyniesie owoce jedności Waszej rodziny.
MODLITWA MAŁŻEŃSKA
Jeśli nie macie dzieci – przyjmijcie te słowa w odniesieniu do ojcostwa i macierzyństwa duchowego.
Maryjo! Na mocy daru rodzicielstwa oraz związanej z nim władzy pragniemy zawierzyć i oddać Ci w duchu nasze dzieci.
Tak jak Bóg chciał, aby wszystkie Jego dzieci były także Twoimi dziećmi, tak i my pragniemy abyś to Ty, posługując się nami jako rodzicami, wychowywała nasze dzieci i poprowadziła je do świętości. Amen.
Maryjo, Królowo naszej rodziny – módl się za nami!
NA KONIEC: „ZABIERZ SŁOWO!”
Weź ze sobą to jedno zdanie, które Bóg wypowiedział do Ciebie, rozważaj je w sercu i powtarzaj wielokrotnie, aż do następnego rozważania, aby wniknęło jak najgłębiej do Twojej duszy: „Następnie rzekł do ucznia: «Oto matka twoja». I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19,27).